***
-Dzwoń
do mnie jak najczęściej! – powtórzyła mama po raz setny. – I pamiętaj
żeby nie zwlekać z telefonem po wylądowaniu. Spakowałam Ci sweter do
bagażu podręcznego. Wprawdzie w Polsce jest ciepło, ale w Anglii…
- Mamo spokojnie! – przerwałam jej wykład. – Jestem dorosła i poradzę sobie. Jeśli nie dam rady sama, to Kuba mi pomoże…
-
Wiem, Zuziu – wzdrygnęłam się na dźwięk „Zuzi”, nie lubiłam jak tak
zdrabniała moje imię, wolałam formę „Suse”. – Po prostu będę tęsknić…
- Ja za tobą też mamo.
- Gdyby ojciec żył…
- Ale nie żyje! Nie mówmy o tym, dobrze? Po prostu, jak nie wytrzymasz tu sama, to do nas przyjedziesz.
- Dobrze.
-Muszę
już iść. Pa, mamo. – szybko od niej odeszłam. Nie chciałam żeby
zobaczyła łzy, które wezbrały się w moich oczach. Niestety wspomnienia
powróciły, a ja nie mogłam powstrzymać się od płaczu…
***
Dziewczyna,
może siedemnastoletnia, wysiada z autobusu i kieruje się do swojego
domu. Wchodzi po schodach i dzwoni do drzwi. Zapomniała kluczy, bo to
tata odwiózł ją do szkoły w poniedziałek. Typowe. Drzwi otwierają się, a
w nich stoi jej brat.
-Jake?!- krzyczy.- Co ty tu robisz?!
- Przyjechałem wczoraj- uśmiecha się Kuba.- Też tęskniłem.
- Rodzice są?
- Jeszcze nie.
Suse
wchodzi do domu, zostawia walizkę przy drzwiach. Z kuchni dochodzi
przyjemny zapach. Dziewczyna uświadamia sobie jak bardzo tęskniła za
bratem. Idzie do łazienki, bierze szybki prysznic i przebiera się w
powyciągany dres. Kiedy wchodzi do jadalni, obiad czeka już na stole.
- Jake, kocham cię, wiesz?
- Mnie się nie da nie kochać- uśmiecha się chłopak.
- 100 punktów za skromność. Jak tam Londyn?
- Genialny, właśnie tak wyobrażałem sobie życie w Anglii. Jedynym minusem są dziewczyny, Polki są ładniejsze.
- Cierp ciało jakżeś chciało. Trzeba było zostać.
- Chyba żartujesz? Angielki dają radę, poza tym jest tam też dużo Polek, a klimaty na Wyspach są duże lepsze niż w Polsce.
- Jeszcze dwa lata i do ciebie dołączę.
Długo
rozmawiają ze sobą. Oboje tęsknili za swoją obecnością. Od zawsze byli
najlepszymi przyjaciółmi. Suse opowiada o liceum, nowych znajomych,
swoich marzeniach. On opisuje swoje przygody, Londyn, swój college. O
godzinie 18.15 dzwoni telefon stacjonarny. Dziewczyna go odbiera.
Uśmiecha się, nie spodziewa się, ze za chwilę usłyszy wiadomość, która
zmieni jej życie, życie jej rodziny.
- Halo?
- Dzień dobry- odpowiada obcy głos.- Podkomisarz Paweł Krukowski z tej strony. Czy dodzwoniłem się do domu państwa Strzałka?
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Czy rozmawiam z osobą pełnoletnią?
- Nie, rodziców nie ma w domu. Co się stało?- dziewczyna zaczyna się niepokoić.
- Cóż, jakby to powiedzieć…- policjant jest zakłopotany.- Pani ojciec miał wypadek.
-Co?! Co się stało?! Nic mu nie jest? Żyje?
-Proszę
pani, pan Michał jechał do domu. Nie naruszył przepisów, nie był winny.
Chciał uratować życie dziecku, które bezmyślnie weszło na jezdnię.
Niestety nie udało się. Chłopak zginął…
-Proszę pana, czy pan myśli, że w tej chwili zastanawiam się czy to dziecko żyje czy nie? CO Z TATĄ?!
-Przykro mi…
-To niemożliwe!- dziewczynie robi się słabo.- On… Nie...- łzy zaczynają płynąć po jej policzkach.
-Susie,
co się stało?- pyta zaniepokojony Jake. Jednak jego siostra nie
odpowiada. Upada na podłogę. Kuba podbiega do niej i wyciąga telefon z
jej ręki.
-Halo?- Kuba słyszy głos obcego mężczyzny.
-Co pan powiedział mojej siostrze?!- krzyczy do słuchawki.
-Powiedziałem, że Michał Strzałka zginął w wypadku samochodowym. Przykro mi…
Chłopak
rozłącza się. Głośno przełyka ślinę. Rzuca telefonem na kanapę. Upada
na kolana i z całej siły wali rękoma po głowie. Czuję, ze ma wilgotne
oczy. Nie chce powstrzymywać łez, pozwala im swobodnie popłynąć. Rzuca
się po mieszkaniu. Jego wzrok zatrzymuje się na zdjęciu ojca. Jest
bezsilny, nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami. Ściąga zdjęcie ze
ściany i krzyczy:
-Dlaczego?
Kurwa mać… Dlaczego zawsze musisz wszystko spierdolić?- nie wie
dlaczego cały żal, który przez lata powstrzymywał, właśnie teraz
wypłynął.- Zawsze musisz nas zostawić! Najpierw miałeś w chuj pracy.
Potem ten pierdolony romans! Chciałeś odejść… zostawić nas dla jakiejś
dziwki… Uwierzyłem w te twoje „przeprosiny”! A teraz? Teraz rozwaliłeś
się! Już nigdy nie wrócisz… Tatusiu… dlaczego? Dlaczego nie żyjesz…
Proszę, nie odchodź.
Kuba
nie zauważa, ze Suse odzyskuje przytomność. Patrzy na brata i nie może
uwierzyć, że się tak zachowuje. Jest przerażona. Dociera do niej, że
słowa policjanta były prawdą.
***
Słowa
policjanta były prawdziwe. Ojciec zginął w wypadku samochodowym. Nie
potrafiłam się z tym pogodzić. Dopiero po miesiącu wróciłam do szkoły, a
potem… potem postanowiłam, że spełnię swoje marzenia. Tata zawsze tego
chciał, kiedy byłam mała powtarzał:
- Kochanie, zawsze, bez względu na to, co cię spotka, pamiętaj że marzenia nadadzą sens twojemu życiu.
Nadały. Dzięki nim siedziałam teraz w samolocie.
- Uwaga pasażerowie, zbliżamy się do lądowania, proszę zapiąć pasy!
Kiedy
samolot wylądował, a ja znalazłam się na londyńskim lotnisku, odebrałam
swój bagaż i zaczęłam szukać Kuby. Zauważyłam go dopiero po10 minutach.
Zmienił się, wydoroślał. Było nie było, miał już 23 lata. Ostatni raz
widziałam go na pogrzebie… nie ważne. Obok mojego brata stała łądna
dziewczyna. Była dość wysoka, szczupła. Miała rude włosy i zielone (?)
oczy.
-Jakie-
zaczęłam po angielsku, nie chciałam żeby dziewczyna poczuła się
urażona.- Dawno cię nie widziałam. Przy okazji- zwróciłam się do
dziewczyny.- Jestem Susana.
-Młoda nie wysilaj się. Sylvia jest Polką.
-Ach… nie wiedziałam.
-Nie przejmuje się- uśmiechnęła się do mnie.
-To co, idziemy?- spytał Jake.
- Jasne.
Kiedy Sylvia nas wyprzedziła, spytałam mojego braciszka:
-Twoja laska?
Przytaknął, a ja uderzyłam go w głowę.
-Za co?- oburzył się.
-Za to, że nie powiedziałeś mi o niej, skończony kretynie. Jestem twoją siostrą. Mnie się o takich rzeczach mówi.
-Spadaj, młoda.
- Nie mów tak do mnie- powiedziałam i pokazałam mu język, za co dostałam kuksańca w żebra. Witaj życie!
***
Zatrzymaliśmy
się przed dużą willą, która znajdowała się w ekskluzywnej, londyńskiej
dzielnicy. Dom był olbrzymi, dokładnie taki, o jakim marzyłam i na jaki
nigdy nie będzie mnie stać.
- Jake, mógłbyś łaskawie ruszyć? Jestem trochę zmęczona.
- Gdzie? Do hotelu? A może od razu do Pałacu Buckingham?
-Nie, baranie. Do twojego mieszkania.
-Albo mam przestarzałe informacje, albo właśnie przed nim stoimy.
-Co?
-Wysiadaj z samochodu i nie marudź, leniwcu skończony.
Byłam
w szoku. Po pierwsze: Kuba mieszkał w ekskluzywnej willi, po drugie:
znalazł sobie dziewczynę, która (jak mnie łaskawie poinformował) była
jego narzeczoną, po trzecie: nasze relacje uległy zmianie, a to mi się
nie podobało. Przed śmiercią taty byliśmy najlepszymi przyjaciółmi,
znałam każdy szczegół z jego życia, a teraz? Szkoda mówić…
Zostałam zaprowadzona do dużego pokoju, w którym znajdował się tylko materac.
-To będzie twój pokój. Jutro pojedziemy po farby i mele. Za tydzień będzie tu raj na ziemi.
Dziwiło
mnie skąd Kuba ma kasę na to wszystko, ale nie spytałam. Podejrzewałam,
że dowiem się tego później. Podeszłam do okna i otworzyłam je. Niestety
widok na Londyn zasłaniała olbrzymi, biały dom. Usiadłam na parapecie i
wpatrywałam się w ścianę. Okno sąsiadów było otwarte, więc doskonale
słyszałam miły, męski głos śpiewający jakiś radiowy hit:
„Baby you light up my world like nobody else
The way that you flip your hair gets me overwhelmed
But when you smile at the ground it ain’t hard to tell
You don’t know
You don’t know you’re beautiful
If only you saw what I can see
You’d understand why I want you so desperately
Right now I’m looking at you and I can’t believe
You don’t know
You don’t know you’re beautiful
And that’s what makes you beautiful”
Znałam
piosenkę, ale nie wiedziałam jaki ma tytuł. Rzadko słuchałam popu,
wolałam stary rock: The Doors, Pink Floyd… Nie zauważyłam, kiedy głos
chłopaka ucichł.
- Ładna ściana, hm?
Spojrzałam w stronę, z której skierowano do mnie pytanie i ujrzałam przystojnego chłopaka z kręconymi włosami.
- Yy… ja…- zatkało mnie.
- Jesteś siostrą Jake’a? Susana, jeśli dobrze pamiętam.
-Tak- twarz chłopaka była mi znana, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Hazza, chodź ty! Natychmiast!- usłyszałam zirytowany głos, który dobiegał z domy sąsiadów.
-Sorry, muszę iść.
-Czekaj!- zawołałam.- Masz nade mną przewagę!
Chłopak odwrócił się i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Znasz moje imię, a ja twojego nie…- wyjaśniłam.
Przystojniak zrobił wielkie oczy, ale od razu się opanował.
-Jestem Harry. Harry Styles.
^*^
Oto
pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Przepraszam, że tak mało 1D, ale obiecuję, że się poprawię ! Czytajcie i
komentujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz