-Jestem Harry. Harry Styles- odpowiedziałem.
- Miło mi Cię poznać- uśmiechnęła się.- Do zobaczenia, Harry.
Musiałem
przyznać, że dziewczyna byłą ładna. Miała długie, ciemne włosy i
brązowe tęczówki. Nie przypominała Jake’a, który nigdy się nie
uśmiechał. W jej oczach
dostrzegłem iskierki radości,których tak brakowało w oczach Kuby.
Zauważyłem to już półtora roku remu, kiedy go poznaliśmy. Ruszyłem po
schodach do kuchni, w której czekały na mnie poważne kłopoty.
-Styles, czy mógłbyś wyjaśnić na co wydałeś100,000 funtów?! Woda sodowa uderza ci do głowy?
-Boże
Liam, zejdź ze mnie. Mamy kasę, tak? Ale nie możemy jej wydać, bo
ubzdurałeś sobie to oszczędzanie. Zarabiam na siebie i mam ochotę wydać
moje pieniądze.
-To nie są TWOJE pieniądze, one są NASZE. Mieliśmy je oszczędzić.
-Tak, wiem, wiem…. Ale ile ty chcesz oszczędzić??Człowieku, możemy wykupić kilka angielskich wiosek…
Przesadziłem,ale potrzebowałem jakiegoś mocnego argumentu, a ten niewątpliwie taki był.
-
Liam- Zayn wtrącił się do rozmowy.- Stało się,trudno… Wreszcie mamy
własny samochód! Poza tym Hazza, ma rację. Raz na jakiś czas możemy…
„zaszaleć”, jeśli to dobre słowo.
- I ty Brutusie?- Payne popatrzył na bruneta z wyrzutem.
-
Daj spokój, nie chcę się kłócić. Przesadzasz z tym oszczędzaniem.
Przypomnij mi, kiedy ostatnio kupiliśmy coś dla siebie? Cośdla zabawy,
dla rozrywki?
Liam
bezradnie rozejrzał się po kuchni. Niall siedział przy stole i jadł,
jak zwykle. Louis oglądał TV. Kiedy zauważył wzrok Payne’a, powiedział:
- Na mnie nie patrz. Od dawna wiesz, jakie jest moje zdanie. Weź wyluzuj trochę i ciesz się życiem.
-
No jasne! Wszyscy odwróćcie się ode mnie.Wiecie, co? Wydajcie wszystko.
Tylko później nie pośćcie mnie o pomoc, bo kasy wam zabraknie.
To
powiedziawszy, a raczej wykrzyczawszy, wyszedł z kuchni. Taki właśnie
był Liam: rozsądny ( do przesady), oszczędny (do przesady) i
nieprzyjmujący słów krytyki (nigdy). Po jego wyjściu, w kuchni
zapanowała niezręczna cisza. Pierwszy odezwał się Zayn.
-Cóż za cudowne rozpoczęcie dnia. Kolejna kłótnia.Musimy coś z nim zrobić.
- Brawo, geniuszu. Co ty nie powiesz??-zironizowałem.
- Ale co?- Niall był trochę zagubiony.
- Udowodnić mu, że warto cieszyć się życiem-stwierdził Louis.
-No to postanowione. Dziś w nocy zaszalejemy-oznajmił Malik.
-Chyba o czymś zapomniałeś- wtrąciłem.- Idziemy do Jake’a. Jego siostra przyjechała.
- No tak, tajemnicza Susana- Louis uśmiechnął się.- Royal Academy of Drama Arts, jeżeli dobrze pamiętam?
- Aktoreczka ! Zayn coś dla ciebie- zaśmialiśmy się.
-
Spadajcie!- brunet zarumienił się. Nie przepadał za naszymi żartami na
temat jego pasji. Uśmiechnąłem się do siebie. Suse była dziewczyną w
jego typie. Ładna, a na dodatek wspólne zainteresowania.
Szkoda,pomyślałem, może byśmy się dogadali. Niestety za dwa tygodnie w
prasie pojawią się plotki na temat „nowej, tajemniczej dziewczyny u boku
Zayna Malika.” Cóż Harry, znajdziesz kogoś innego.
- Czyli co? Impreza u Jake’a?- spytał Tomlinson.
-
Tak, zrobimy mu niespodziankę. To miało być„zwykłe spotkanie
towrzyskie”. Tak przy okazji, kto w dzisiejszych czasach używa takich
określeń?- zapytał Zayn.
-Jake- odpowiedzieliśmy chórem.
-Jak
impreza, to zakupy- Niall nagle się ożywił.No tak, w końcu chodziło o
jedzenie. W ułamku sekundy znalazł się w przedpokoju. – Harry bierz
kluczyki od nowego autka i ruszamy na podbój Tesco.
***
- Jake, jakie spotkanie?- krzyknęłam. Ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę, było jakieś spotkanie powitalne.
- Chłopaki z 1D przyjdą- odpowiedział mój najdroższy braciszek.- Daj spokój, to moi przyjaciele i naprawdę chcieliby cię poznać.
- 1D? A co to jest?
-Suse,
masz gorączkę?- Kuba dotknął mojego czoła.-Matko Boska, z 40 stopni jak
nic. Nic dziwnego, że majaczy. Kochana siostrzyczko, zdradź mi tę
niezwykłą tajemnicę i powiedz jak nazywa się planeta, na której żyjesz?
Bo na pewno nie Ziemia.
Byłam
zdezorientowana. Popatrzyłam na Sylwię, w nadziei, że mi pomoże, ale
kiedy zobaczyłam jej minę, zrozumiałam, że nie mam na co liczyć.
- Czy ktoś zechce mi wyjaśnić o co chodzi z tym całym „1D”?
-Zespół, bardzo popularny boyband: One Direction.Mówi ci to coś??
-Aaaa…
no tak, coś tam o nich słyszałam. Moja przyjaciółka z liceum ma na ich
punkcie bzika. Pokazywała mi nawet zdjęcia… O kur… Harry?
- Co z nim?
- Czy jest jakaś szansa, że to całe One Direction mieszka naprzeciwko nas?
- Tak, to całkiem możliwe. Powiem ci więcej, to prawda.
-
W takim razie poznałam jednego z członków zespołu, Harry’ego. Właśnie
zastanawiałam się dlaczego był zdziwiony, kiedy spytałam go o imię….
- Żartujesz ze mnie??- mój brat był załamany.-Pięknie, super… Siostra menadżera 1D nie zna jego członków…
- Jake, ja nie słucham popu…
- Ty cały czas żyjesz w świecie Pink Floyd i innych staroci??
-Tak się składa, że owszem.
- Sylwia przynieś mi płyty, proszę. Muszę uratować swoją karierę…
- Wywaliliby cię?
- Nie, ale to mnie oczernia.
Tak
więc, resztę popołudnia spędziłam wysłuchując wykładu Kuby, który z
olbrzymim zaangażowaniem przekazywał mi całą swoją wiedzę na temat One
Direction. W ciągu dwóch godzin znałam ich pięcioletnią historię,
poznałam teksty ich piosenek (Kuba chciał mi zrobić sprawdzian ze
znajomości ty tekstów, na co ja zareagowałam dość gwałtownie i wylałam
mu kawę na koszulę.) Gdyby ktoś mi kazał to zrobi, mogłabym napisać
charakterystykę porównawczą członków zespołu.Musiałam zrobić sobie nawet
notatki:
Niall: Irlandczyk, z Mulingar, farbowane blond włosy, lubi jeść, potrafi grać na gitarze.
Louis:
żartowniś, lubi marchewki, ubiera się w stylu „marynarskim” (sprawdzić
co to znaczy), Anglik, z Doncaster, ma dziewczynę Eleanor (już
baaaaardzo długo, podobno).
Zayn: pół Anglik, pół Pakistańczyk, z Bradford, pali, interesuje go aktorstwo
-Zayna polubisz, to facet w twoim typie- skomentował Kuba.
- A skąd ty niby masz wiedzieć, czy nijaki Zayn Malik jest w moim typie?
- Znam cię, znam jego… tyle wystarczy.
Po tej krótkiej wymianie zdań, wróciłam do notowania ( to nie był mój pomysł!)
Liam: Anglik, z Wolverhampton, rozsądny, oszczędny, uporządkowany, ma dziewczynę Danielle ( z którą również jest już bardzo długo).
Harry: Anglik, z Londynu, pogodny, zabawny, miły,czarujący, KRĘCONE WŁOSY ( I LIKE IT )
Mogłam
znieść ten wykład (który był długi i nużący i sprawił, że prze chwilę
poczułam się jak w szkole, na powtórce przed sprawdzianem „Wiedza o One
Direction”, Jake byłby świetnym nauczycielem, naprawdę), niestety w
pewnym momencie zaczęłam się martwić o mojego brata:
- Harry ma metr siedemdzie…
-
Zwariowałeś?? Po co mi to do szczęścia? Mam zostać ich krawcową? Trzeba
było tak od razu… Kubuś, czy ty przypadkiem nie zachorowałeś na ciężki
przypadek… zaraz, jak to było…- zerknęłam do notatki.- A tak: One
Direction Infection.
-Hahaha… bardzo śmieszne, ja po prostu chcę żebyś wypadła dobrze.
- Jake, Susana ma rację… Przesadzasz już- wtrąciła Via, chyba ją polubię.
-
Dziękuję, a teraz braciszku, jeżeli udzielisz mi swego pozwolenia, udam
się pod prysznic i przygotuję się. Muszę przecież dobrze wypaść przed
twoimi idolami.
- Jeszcze jedno słowo, a…- czy wspomniałam już,jak bardzo lubię wkurzać mojego brata?
- Wybacz mi, jeżeli cię uraziłam- droczyłam się z nim.- Byłbyś łaskaw wskazać mi drogę ku łazience?
-
Dziewczyno, przestań używać tych archaizmów. Nie jesteśmy na herbatce u
królowej Anglii. Łazienka jest u góry, naprzeciwko twojego pokoju.
Całkowicie twoja, nikt inny nie będzie z niej korzystał.Przynajmniej
nikt, kto mieszka tu na stałe.
- Już dobrze, Kubuś. Nie oburzaj się tak.
-Idź już, bo nie zdążysz, albo ja nie wytrzymam nerwowo.
Zimny
prysznic był tym, czego potrzebowałam najbardziej. Siedziałam w
łazience około godziny ( tak, Kuba wiedział, co robi dając mi osobną
łazienkę.) Kiedy z niej wyszłam uświadomiłam sobie, że zapomniałam o
telefonie do mamy. No pięknie, ona mnie zabije. Szybko wybrałam jej
numer. Odebrała natychmiast, a ja przez 30minut tłumaczyłam się,
dlaczego do niej nie zadzwoniłam wcześniej. Na całe szczęście uratował
mnie Jake, który przyszedł oznajmić mi, że chłopcy przybyli.
- Mamo, muszę iść. Jake ma gości.
-Kubuś? Dasz mi go?
- Zadzwonię jutro i z nim pogadasz, ale teraz muszę kończyć, naprawdę. Pa!
„Dobra Suse. Ruszamy.” Pomyślałam i zeszłam do salonu.
***
Smak
nikotyny drażnił moje gardło. Lubiłem zapach tytoniu, sam nie
wiedziałem dlaczego. Stałem na tarasie domu naszego menadżera i
próbowałem się rozluźnić.Nie miałem pojęcia, czemu byłem tak spięty.
Wydawało mi się, że nie mam się czego bać, ale siostra Jake’a …
Przyjaciel opowiadał o niej dużo, zawsze używał samych superlatywów (
najlepsza, najzabawniejsza, najładniejsza dziewczyna itp.) W mojej
głowie wytworzył się ideał i nie chciałem, by coś go
zniszczyło.Zaciągnąłem się po raz ostatni i zgasiłem papierosa. „Zaynie
Maliku, ogarnij się” pomyślałem i wróciłem do salonu. Na sofie przed
telewizorem siedział Liam.Był na nas obrażony od rana. Nie zamierzałem
go uspokajać, znałem Payne’a dobrze i wiedziałem, że impreza wprawi go w
dobry humor. Skierowałem się do kuchni, z której dobiegały głosy
Harry’ego I Nialla:
-Oddaj miiiii…- jęczał Horan.
- Spadaj, masz tu jeszcze 20 innych paczek.
- Znowu kłócicie się o jedzenie?- spytałem, kiedy wszedłem do kuchni.- Zlitujcie się.
Jednak,kiedy
chodziło o jedzenie, nikt nie był w stanie powstrzymać
Irlandczyka.Rzucił się na biednego Styles’a i zaczął mu wyrywać paczkę z
przysmakiem. Był to niezwykle komiczny widok, więc Jake, Via, Louis i
ja wybuchliśmy śmiechem.
- Kuba, gdzie jesteś?- usłyszałem głos dziewczyny.Niestety nie zrozumiałem nic, ponieważ powiedziała to po polsku.
- Co tu się dzieje? – spytała (już po angielsku) Susana wchodząc do kuchni.
Musiałem
przyznać Jake’owi rację. Jego siostra była łądna… nawet bardzo. Długie,
ciemne włosy spięła w kucyk, a w dużych, brązowych oczach tańczyły
iskierki radości.Kiedy zobaczyła chłopaków, którzy tarzali się właśnie
po podłodze, uśmiechnęła się szeroko.
- Taka bitwa o paczkę chipsów?- zapytała.
Gdy
Harry usłyszał jej głos, zerwał się na równe nogi. Czy trzeba dodawać,
że wysypał przy tej okazji całą zawartość paczki na płytki? Nie, chyba
nie.
- Harryyyy ty niezdaro!- krzyknął Niall.
Susana
zaczęła się śmiać. Miała cudowny, perlisty (boże, co to za słowo, muszę
wywalić ze swojego słownika kilka beznadziejnych wyrażeń, ale to tu
pasuje) i zaraźliwy śmiech. Po kilku sekundach Jake, ja, Lou i Vi
dołączyliśmy do niej. Hazza i Nialler patrzyli na nas nie mogąc
zrozumieć, co spowodowało ten nagły wybuch wesołości. Ich miny jeszcze
bardziej nas rozśmieszyły, więc usiedliśmy na podłodze i (dosłownie)
zaczęliśmy się po niej tarzać ze śmiechu przez jakieś 15minut. Kiedy w
końcu się opanowaliśmy, co nie było łatwe, ponieważ bohaterowie dnia
stali na środku kuchni i przez okrągłe 10 minut wyzywali nas od
zdziecinniałych idiotów, Susane przemówiła:
- Przepraszam, ale… -kolejny napad chichotu.-… to było takie zabawne… Tak przy okazji jestem Susana.
-
Za co ty przepraszasz?!- oburzył się Louis.- Za to, że Niall i Harry
zachowują się jak dzieciaki i biją się o głupią paczkę chipsów?
Dziewczyno, każdy dostałby ataku śmiechu na ten widok (nie mówię o
sztywnych nudziarzach, którzy śmieją się tylko wtedy, kiedy dostaną 6 w
szkole.Przy okazji, jestem Louis.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Tomlinsona, a potem skierowała wzrok na mnie.
- Zayn, a ten tam na podłodze, ten który właśnie wyżera chipsy z brudnych płytek to Niall. No ich niezdarny Lokaty- Harry.
- Lokatego już poznałam- nasze zdziwione spojrzenia przeniosły się na Hazzę, który wyszczerzył zęby w uśmiechu.- A gdzie Liam?
-
Widzę, że się podszkoliłaś- zażartował Harry (nie muszę dodawać, że
żartu nie zrozumiałem, prawda?)- Payne grzeje dupę w salonie. Udaje, że
ogląda TV i leczy swoją urażoną dumę.
- Payne to wszystko słyszy…- krzyknął Daddy Direction i wszedł do kuchni.
-
A więc ty jesteś Liam, tak? – spytała, a my wszyscy przytaknęliśmy.-
Czy mogę wiedzieć, co uraziło twoją dumę, że teraz musisz ją leczyć?
- Nic, tylko ci kretyni mnie wkurzają, ale nie będę ci się zwierzał, wystarczy, że mój terapeuta musi się ze mną męczyć.
-
Coś takiego!- udałem zdziwienie.- Uwaga! Panie i panowie, oto jesteśmy
świadkami historycznego wydarzenia. Liam Payne zażartował. Lepiej
zapiszmy datę i godzinę, bo taka okazja może się już nie powtórzyć.
Za te słowa zostałem powalony na ziemię.
- Dobra poddaję się! Nie będę z tobą walczyć!
- Oni tak zawsze?- spytała Susana.
- Zawsze- odpowiedzieliśmy zgodnym chórem, choć nie do końca była to prawda. Przynajmniej, nie ostatnio.
^*^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz